Nick Czarny Portfolio

O tym jak

Przepłynąłem łodzią z Tajlandii do Laosu

Artykuł Dwujęzyczny:

About six years ago, I was solo traveling across Southeast Asia. I had spent a month backpacking around Thailand, and then I got this ambitious idea to head over to Laos. Problem was, I didn’t have much of a plan beyond that.

Około sześć lat temu podróżowałem solo po Azji Południowo-Wschodniej. Spędziłem miesiąc, podróżując z plecakiem po Tajlandii, a potem wpadłem na ambitny pomysł, aby udać się do Laosu. Problem polegał na tym, że nie miałem zbyt wiele planów poza tym.

I found myself in northern Thailand in a small town called Pai—a popular spot for travelers. If you’ve been, you know what I mean. It’s got that relaxed vibe that just makes you want to stay a little longer.

Znalazłem się na północy Tajlandii, w małym miasteczku Pai—popularnym miejscu wśród podróżników. Jeśli tam byliście, wiecie, o czym mówię. To miejsce ma taki luźny klimat, który sprawia, że chcesz zostać trochę dłużej.

While in Pai, I mentioned to someone that I was planning to go to Laos, and they said, “You should try the slow boat.”

Będąc w Pai, wspomniałem komuś, że planuję jechać do Laosu, a ta osoba powiedziała: ‘Powinieneś spróbować slow boat.

Naturally, I asked, “What’s the slow boat?”

Oczywiście zapytałem: „Co to jest powolny statek?”

They told me it’s this incredible journey where you travel from Thailand to Laos on a boat along the Mekong River. It’s two days of drifting along, soaking in the scenery and just living on the river. It sounded like a unique experience—so of course, I was in.

Powiedziała mi, że to niesamowita podróż, podczas której podróżuje się z Tajlandii do Laosu łodzią po rzece Mekong. To dwa dni spływu, delektowania się widokami i po prostu życia na rzece. Brzmiało to jak wyjątkowe doświadczenie – więc oczywiście byłem w to wciągnięty.

I booked the trip through a local travel agency in Pai for about $80 to $100, which covered the boat, an overnight hotel, and meals. They told me a van would pick me up in three days, take me to the border, and from there, I’d hop on the boat. Simple enough.

Zarezerwowałem wycieczkę przez lokalną agencję podróży w Pai za około 80-100 dolarów, co obejmowało łódź, nocleg w hotelu i posiłki. Powiedzieli mi, że furgonetka odbierze mnie za trzy dni, zawiezie na granicę, a stamtąd wsiądę na łódź. Proste.

Three days later, the van picked me up, and we made our way to the Laos border. I crossed over, got my visa sorted, and there it was—the slow boat. It looked like a long gondola, with an open front and back and a covered section in the middle with rows of seats. About 30 to 40 other travelers were on board, a mix of young and old, and I quickly made friends with a few.

Trzy dni później furgonetka mnie odebrała i udaliśmy się na granicę Laosu. Przekroczyłem ją, załatwiłem wizę i tam była – powolna łódź. Wyglądała jak długa gondola, z otwartym przodem i tyłem oraz odkrytą sekcją w środku z rzędami siedzeń. Na pokładzie było około 30-40 innych podróżników, mieszanka młodych i starych, i szybko zaprzyjaźniłem się z kilkoma.

The boat was true to its name—slow. It moved leisurely down the Mekong, powered mostly by the river’s current. No rush, just the gentle pace of the water guiding us. The landscape was stunning

Łódź była wierna swojej nazwie – powolna. Poruszała się leniwie w dół Mekongu, napędzana głównie przez prąd rzeki. Nic się nie śpieszyło, tylko spokojne tempo wody prowadziło nas. Krajobraz był oszałamiający.

The Mekong itself was wide and had a yellowish hue. On either side, you’d see jungles, fields, water buffalo, monkeys, and what I thought were white flamingos. Little villages dotted the riverbanks, with kids swimming and waving at us as we passed by. It was a whole different way of experiencing a country—far removed from the usual tourist hotspots and hotels.

Sam Mekong był szeroki i miał żółtawy odcień. Po obu stronach widziało się dżungle, pola, bawoły wodne, małpy i to, co myślałem, że były białe flamingi. Małe wioski kropkowały brzegi rzeki, z dziećmi pływającymi i machającymi do nas, gdy przejeżdżaliśmy obok. To był zupełnie inny sposób doświadczania kraju – daleko od zwykłych turystycznych miejsc i hoteli.

After about eight or nine hours, we stopped at a small village for the night. The accommodation was basic, but it didn’t really matter to me. As soon as we’d unpacked, I headed to one of the two local bars with my 3 friends from the boat. We drank, sang karaoke, and bonded over the shared experience of being far from home in a place that felt like a completely different world from our everyday lives.

Po około ośmiu lub dziewięciu godzinach zatrzymaliśmy się w małej wiosce na noc. Zakwaterowanie było podstawowe, ale nie miało to dla mnie większego znaczenia. Zaraz po tym, jak się rozpakowaliśmy, razem z 3 przyjaciółmi z łodzi uderzyliśmy do jednego z dwóch lokalnych barów. Piliśmy, śpiewaliśmy karaoke i integrowaliśmy się dzięki wspólnemu doświadczeniu bycia daleko od domu w miejscu, które wydawało się zupełnie innym światem niż nasze codzienne życie.

The next day, we continued down the river. By then, we’d all gotten to know each other a bit better, and we spent the day playing cards and chatting. When it got too much, I’d wander to the front or back of the boat, put on some music, and just watch the scenery go by. It was the perfect mix of socializing and solitude—a slow journey in every sense.

Następnego dnia kontynuowaliśmy podróż rzeką. Do tego czasu wszyscy trochę lepiej się poznaliśmy i spędziliśmy dzień na graniu w karty i rozmowach. Kiedy było za dużo, szedłem na przód lub tył łodzi, włączałem muzykę i po prostu patrzyłem, jak mijają krajobrazy. To była idealna mieszanka socjalizacji i samotności – powolna podróż w każdym sensie.

After another full day on the river, we finally arrived in Luang Prabang. I’d imagined it to be just another small village, but I was wrong. It turned out to be this incredible city with a stunning Buddhist temple perched on a hill in the center.

Po kolejnym pełnym dniu na rzece, w końcu dotarliśmy do Luang Prabang. Wyobrażałem sobie, że to tylko kolejna mała wioska, ale się myliłem. Okazało się, że to niesamowite miasto z oszałamiającą buddyjską świątynią umieszczoną na wzgórzu w centrum.

I had planned to stay just one night, but Luang Prabang had its own plans. I ended up staying for nine days—an unexpected highlight of my trip.

Planowałem zostać tylko jedną noc, ale Luang Prabang miało własne plany. Skończyło się na tym, że zostałem przez dziewięć dni – niespodziewany punkt kulminacyjny mojej podróży.

But that’s a story for another time.

Ale to już historia na inną okazję.

⬅️ Previous Story

Next Story ➡️